Edward Dwurnik.
W 1990 roku w Polsce odbywały się wybory prezydenckie. Kandydować chciało aż szesnaście osób. Niezbędną ilość głosów zgromadziło siedmiu kandydatów. Do drugiej tury przeszło dwóch.
Kampania wyborcza była bardzo emocjonalna i dramatyczna.
Właśnie ten temat obrał Edward Dwurnik jako motyw swojego obrazu. Przedstawił ikoniczny fragment Warszawy, wypełniając go ludzkim sztafażem. Tygiel codzienności, a weń- wpisana historia.
Malarstwo Dwurnika jest prawdziwym freskiem historycznym. Artysta ze swadą, niekiedy z powagą, a niekiedy z poczuciem humoru odnosił się do najważniejszych wydarzeń. Tkwił zanurzony w sprawy aktualne- z nich czerpał, z nich wydobywał przekaz świadczący o złożoności świata.
Z gęstości wydarzeń potrafił podkreślić te, które stanowiły o tożsamości i charakterze czasów. Nadawały im ton- stając się notatkami reportera- punktem wyjścia do próby opisania całości, pars pro toto.
Sam kronikarz pozostawał przy tym enigmatyczny- jak „obserwator-uczestnik”, który zbiera jak najwięcej wątków: śladów, znaków, motywów. Nie ocenia, ale wychwytuje motywy czasów przemian. Próbuje uchwycić rzeczywistość w jej niekończącej się transformacji.
Edwarda Dwurnika można porównywać do wielkich mistrzów: Bruegla z jego narracyjną swadą. Canaletta- z jego uważnością. Nikifora – z jego fascynacją miejscami.
Na obrazie z 1990 roku – na gorąco odniósł się do wyborczej dynamiki, malując przy tym zapowiedź tego, czym demokracja jest: szansą i wyzwaniem, stawiającym każdego wobec bardzo konkretnych wyborów.
A przy tym – to chyba jasne- czas wyborów to święto demokracji.
Świętujmy je! Dobrych wyborów!
Obraz w stałej kolekcji Galerii Sztuki Katzryny Napiórkowskiej
Edward Dwurnik.
W 1990 roku w Polsce odbywały się wybory prezydenckie. Kandydować chciało aż szesnaście osób. Niezbędną ilość głosów zgromadziło siedmiu kandydatów. Do drugiej tury przeszło dwóch.
Kampania wyborcza była bardzo emocjonalna i dramatyczna.
Właśnie ten temat obrał Edward Dwurnik jako motyw swojego obrazu. Przedstawił ikoniczny fragment Warszawy, wypełniając go ludzkim sztafażem. Tygiel codzienności, a weń- wpisana historia.
Malarstwo Dwurnika jest prawdziwym freskiem historycznym. Artysta ze swadą, niekiedy z powagą, a niekiedy z poczuciem humoru odnosił się do najważniejszych wydarzeń. Tkwił zanurzony w sprawy aktualne- z nich czerpał, z nich wydobywał przekaz świadczący o złożoności świata.
Z gęstości wydarzeń potrafił podkreślić te, które stanowiły o tożsamości i charakterze czasów. Nadawały im ton- stając się notatkami reportera- punktem wyjścia do próby opisania całości, pars pro toto.
Sam kronikarz pozostawał przy tym enigmatyczny- jak „obserwator-uczestnik”, który zbiera jak najwięcej wątków: śladów, znaków, motywów. Nie ocenia, ale wychwytuje motywy czasów przemian. Próbuje uchwycić rzeczywistość w jej niekończącej się transformacji.
Edwarda Dwurnika można porównywać do wielkich mistrzów: Bruegla z jego narracyjną swadą. Canaletta- z jego uważnością. Nikifora – z jego fascynacją miejscami.
Na obrazie z 1990 roku – na gorąco odniósł się do wyborczej dynamiki, malując przy tym zapowiedź tego, czym demokracja jest: szansą i wyzwaniem, stawiającym każdego wobec bardzo konkretnych wyborów.
A przy tym – to chyba jasne- czas wyborów to święto demokracji.
Świętujmy je! Dobrych wyborów!
Obraz w stałej kolekcji Galerii Sztuki Katzryny Napiórkowskiej