Fernando Botero ( 1932-1923)
W wieku 91 lat zmarł kolumbijski malarz i rzeźbiarz, Fernando Botero.
Artysta wcześnie wypracował swój własny styl. Jak sam mówił- koncentrował się na oddaniu form w przestrzeni. Stąd charakterystyczne, krągłe postaci i przedstawienia zwierząt, pulchne i okrągłe, jakby ich fizyczność nie mieściła się w nadanej formie. Fernando Botero urodził się w kolumbijskim Medellin, ale dojrzałe lata spędził między paryskim mieszkaniem i pracownią, domem we włoskiej Pietrasanta i rezydencją w Meksyku. W swojej twórczości często odnosił się do tradycji malarskich, niejako cytując mistrzów czy tez przerabiając ich prace na swój charakterystyczny sposób.
Zadebiutował jako kilkunastoletni chłopiec, zajmując się tworzeniem ilustracji. Stypendium twórcze pozwoliło mu na podróż do Europy i studia w Królewskiej Akademii Sztuki w Madrycie. Jak mi opowiadał, odkrycie sztuki europejskiej było dla niego fundacyjnym przeżyciem, a madryckie Prado z jego arcydziełami sztuki- prawdziwą akademią. Wówczas też pewnie zrozumiał, jak ważna jest konsekwentna praca, ale i własna odrębność. Pielęgnował ją zarówno, gdy była podziwiana (pamiętam peany podczas wystawy w muzeum Maillol w Paryżu), jak i gdy musiał mierzyć się z krytyką. Przez pewien czas uważany była za najdroższego artystę na świecie.
W ciągu długiej, siedemdziesięcioletniej kariery, Botero wypracował bardzo osobliwy styl. Jak mi opowiadał- pytano go, czy pełne krągłych liter nazwisko także jest jego inwencją. Jego malarski i rzeźbiarski „język” nazywano boteryzmem. Za żartobliwą fasadą otyłych postaci ujętych w groteskowych sytuacjach było także miejsce na dyskretny komentarz społeczny.
Rzeźby Fernando Botero stały się rozpoznawalnym elementem wielu miast. Potężne postaci koni, przedstawionych w zabawie z formą, krągłych- jak nadmuchane baloniki- u jednych budziły zachwyt, inni zarzucali im zbytnią ilustracyjność i dosłowność. Niewątpliwie prowadziła go twórcza energia i sympatia do ludzi, których przedstawiał z przymrużeniem oka.
Niedoskonałość podana w odrobinę groteskowy sposób stała się jego znakiem rozpoznawczym. Podejmował także tematy, w których 'opisywał’ istniejące w świecie zło: nierówności, przemoc, niesprawiedliwość. Pamiętam rozmowy dotyczące wojny w Zatoce Perskiej. W 2005 roku powstał cykl odnoszący się do losu więźniów w irackim Abu Ghurajb, gdzie miały przypadki torturowania więźniów przez amerykańskich żołnierzy. Wg komentarza krytyczki sztuki, Roberty Smith z New York Timesa, obrazy oddziaływały nawet mocniej niż fotografie.
Spotkałam Fernando Botero kilkukrotnie.
Po raz pierwszy- w toskańskim Pietrasanta. Zgłosiłam się wtedy- jako studentka Uniwersytetu Florenckiego- prosząc malarza o rozmowę. W piękny słoneczny dzień umówiliśmy się w kawiarni przy głównym placu miasta. Botero przyjechał na motorino. Był bardzo przyjazny i otwarty- rozmowa potoczyła się fantastycznie, a potem artysta woził mnie na motorino po mieście, żeby pokazać znajdujące się w różnych miejscach prace. Po tym spotkaniu opublikowałam dwa wywiady. Potem były jeszcze spotkania w Paryżu. Miały one już poważniejszy ton- mówiliśmy o konfliktach, które rozgrywały się w świecie. Botero opowiadał o swojej rodzimej Kolumbii- jej przyrodzie, historii i ludziach.
Bardzo chciał wystawić swoje prace w Polsce. Niestety, nie udało się zrealizować tego planu.
Artysta dokonał także wielkiego daru na rzecz Bogoty, przekazując imponującą kolekcję ponad 200 dzieł sztuki do tamtejszej kolekcji. Znalazły się wśród nich prace Picassa, Legera, Renoira, Moneta, Dali’ego, Giacomettiego, Beckmanna, Freuda, Caldera i Bacona. To jego wkład w dziedzictwo kulturowe jego ojczyzny. Ponadto w Muzeum Botero eksponowane są prace samego artysty.
Fernando Botero zmarł 15 września w Monaco, w wyniku powikłań po zapaleniu płuc.
dr Justyna Napiórkowska