GIUSEPPE DEL DEBBIO

GIUSEPPE DEL DEBBIO ( 1937-2019)
Profesor Akademii Sztuk Pięknych we Florencji. Zafascynowany sztuką Etrusków. Tworzy rzeźby z marmuru, brązu, gesso. Swoje prace wystawiał między innymi na głośnej wystawie Florencka Plejada.

WYBRANE PRACE

O TWÓRCZOŚCI GIUSEPPE DEL DEBBIO

Etruskowie stworzyli kulturę, której ślady do dziś stanowią ważne źródło włoskiej cywilizacji. Z tych tradycji  wyrosła twórczość Modiglianiego i Giacomettiego- największych twórców ostatniego stulecia. motywy etruskie inspirowały także wybitnego artystę współczesnego, związanego z florencką Accademia di Belle Arti Giuseppe del Debbio. 

Pod cienką warstwą ziemi środkowych Włoch jest bliżej niż gdziekolwiek do historii i do tajemnicy. To dawne miasta Etrusków – tajemniczego ludu, których przez trzy wieki próbowali pokonać starożytni Rzymianie. Wedle jednej z hipotez Etruskowie pochodzili z terenów dzisiejszej Turcji. Wzory dla swojej kultury przywodzili  z Grecji. Stworzyli kulturę, której ślady do dziś stanowią podwaliny włoskiej cywilizacji. Kulturę z której obficie czerpali artyści XX wieku. Kulturę z której wyrósł i Modigliani i Giacometti- najwięksi twórcy ostatniego stulecia. Inspirują także wybitnego artystę współczesnego, związanego z florencką Accademia di Belle Arti Giuseppe del Debbio.

Etruskowie pozostawili po sobie między innymi ścienne malowidła pokrywające ich podziemne „miasta”-jak w nekropolii w Cerveterii i Tarqinii. Smukłe koniki etruskie dziś reprodukowane są na potęgę. Pozostawili rzeźby- słynne sarkofagi etruskich par. Pozostawili także nierozwiązaną zagadkę. Kim byli? Jak żyli? Zwłaszcza, że ich codzienność poznawana jest przez pryzmat ostateczności- to co pozostawili w ukrytych pod ziemią grobowcach.

Fascynacja Etruskami w przypadku znakomitego rzeźbiarza florenckiego, Giuseppe del Debbio przekładała się także na jego twórczość.  Ten wieloletni wykładowca Akademii Sztuk Pięknych we Florencji tworzył smukłe postaci z brązu. Wyglądały jak filary pnące do nieba.

Profesor Giuseppe del Debbio mieszkał i pracował w dawnej, pieczołowicie odrestaurowanej willi medycejskiej, ułożonej wśród wzgórz i zapachu cyprysów. Z biforium na piętrze rozpościera się widok na lukkeńskie wzgórza. W świetle okna stoi zaś jedna z rzeźb profesora.

Rzeźby del Debbio przywodzą kolory z natury. Przypominają kształtem sylwetki toskańskich cyprysów, a kolorem-  zieleń z drzewek oliwnych, które porastają tutejsze stoki.  Rysunki Giuseppe del Debbio zatrzymują na papierze subtelną zmysłowość finezyjnych, pociągłych postaci. Gwasze artysty cechuje pastelowa tonacja i lekko surrealistyczny rys.

Tu sztuka pozostająca także w niebywałej harmonii z naturą. Pasja tworzenia w sercu Toskanii wynika z jakiejś cudownej ciągłości. Z autentycznej wiary w wieczność sztuki. Z odwiecznego poszukiwania piękna.

Z BLISKA

TEKSTY

PODRÓŻ DO LUKKI

Dom i pracownia Bebbe del Debbio jest jak ze snów. Trzeba wspinać się pod górę, aż do kamiennego domu z legendarnym biforium. Budynki  wyrastają prosto z ziemi, pośród szpalerów cyprysów. Z okien, tuż  obok widać XI wieczny kościół. Jego proboszcz podobno gorszył się na widok rzeźby w brązie, przeciągającej się dziewczyny w akcie, stojącej w ogrodzie rzeźbiarza. Wyrósł z tego podobno dialog jak u Don Camilla. Ksiądz był potem widziany przy skreślaniu numerków w loterii, w zapale hazardzisty.  Kto bardziej grzeszny?

Artysta znalazł to miejsce niedaleko swojego domu rodzinnego. Urodził się w okolicy Lucchi i tylko tu mógłby żyć. Zgodnie z włoską zasadą campanilismo.  Horyzont, przynależne miejsca wyznacza panorama jaka roztacza się z własnej wieży. Włoskie miasta były tymi wieżami wypełnione, niebo ponad miastami przeczesane wieżami pnącymi się ku górze jak cyprysy. O ile jednak cyprysy ktoś (znowu Stendhal? Może Herbert?) porównał do pnących się do nieba modlitw, o tyle te wszystkie wieże są przede wszystkim osadzone w ziemi. Przynależą do porządku ziemi, ciążą, grawitują nad włoską ziemią. Gotycka strzelistość roślin, romańska ciężkość budowli (no może nie zawsze, bo katedra św. Marcina w Lucce, ta na której fasadzie wysoko nad portalem święty zrzuca z siebie płaszcz, jest romańska definicyjnie romańska, chociaż  sklepienie ma tam gdzie wzrok ledwo sięga.

Lucca. To miejsce dla rzeźbiarza. W ziemi łupki do brązów. Niedaleko stąd do Carrary. Dalej Prato i Maremma.  Marmurowe kamieniołomy. A z najwyższych szczytów widok na morze tyrreńskie. Etrusca ( cudowne imię),córka Giuseppe i Maury  wspomina mi w rozmowie, że kochała wakacje tu, ale zawsze tęskniła też za morzem. Dziwne. Bo kiedy rozmawia się tu z kimkolwiek, można odnieść wrażenie, że ludzie tutaj nie tęsknią za niczym.

Kilkanaście lat temu Giuseppe znalazł opuszczony dom. Kiedyś należał on do włości panów Lucchi. Zrujnowaną, został tylko kamień na kamieniu. Tam Giuseppe znalazł miejsce na pracownię. Niezwykłą.

Pracownia- jak ogród rzeźb.

Jak u wielu wielkich artystów XX wieku ( tak, tak, nawet Picasso kochał antyk), współczesność wyrasta u del Debbio z antycznego korzenia. Dla Giuseppe del Debbio jest tym sztuka Etrusków. Dla nich nawet dedykował imię córki. A druga córka nazywa się Donatella.  I właściwie o sztuce Giuseppe del Debbio wiemy już wszystko, to co ukryte jest w tych imionach- Etrusca i Donatella. Imienny hołd dla wielkich zjawisk w sztuce. Dla liryzmu Etrusków ( kochał ich też Modigliani), dla zmysłowej regularności Donatella.

Etruskowie. Największa tajemnica włoskiej ziemi. Najbardziej enigmatyczna kultura, na której wyrósł rzymski antyk. Od pół tysiąca lat, z ziemi włoskiej wciąż wykopywano ślady. Mury, rzeźbione kamienie, brązy, naczynia. Nagrobki. Reliefy. Amfory. Świadectwo tej wczesnej obecności.

Język obrazowy Etrusków tęsknił za realizmem, ale realizmem nie był. Syntetyczny jak rysunki w Lascaux. Linearny. Oszczędny. Ograniczony do minimum. Niemal operujący symbolem, chociaż Etruskowie nie znali tego pojecia.

Legendarne są pary etruskie, kamienne gliniane nagrobki, gdzie w dziwnych nieanatomicznych pozach ni to siedzą ni to leża małżonkowie. Jakby dopiero co obudzeni, spoglądają w jedną stronę. Ta śmierć według kultury Etrusków była udomowiona, zaprzyjaźniona.

Piękno tkwiło w smukłości, w linii przypominającej kenijskich biegaczy. Dziewczyny jak gazele, w leniwych ruchach wypełniają pracownię artysty jak dziwną palestrę, albo spa. Przeciągają, się , wyciągają w górę dłonie. Pną się jak cyprysy do góry.

Znów, cyprysy. Rzeźby Giuseppe del Debbio cytują kolory z natury. Na przykład barwę pnia drzewa oliwkowego. Albo liści oliwki, jakby pokrytych białą mgiełką. Jak za pajęczyną. Głęboką, welurową zieleń cyprysów.

A za mną  wciąż chodzą słowa Norwida. Bo piękno po to jest by zachwycało. Łączyło noc z dniem. Nadawało sens codzienności. Zszywało marzenia z rzeczywistością.

Justyna Napiórkowska

KUP TERAZ

Skontaktuj się, żeby uzyskać ofertę dostępnych prac.

GIUSEPPE DEL DEBBIO

GIUSEPPE DEL DEBBIO ( 1937-2019)
Profesor Akademii Sztuk Pięknych we Florencji. Zafascynowany sztuką Etrusków. Tworzy rzeźby z marmuru, brązu, gesso. Swoje prace wystawiał między innymi na głośnej wystawie Florencka Plejada.

WYBRANE PRACE

O TWÓRCZOŚCI GIUSEPPE DEL DEBBIO

Etruskowie stworzyli kulturę, której ślady do dziś stanowią ważne źródło włoskiej cywilizacji. Z tych tradycji  wyrosła twórczość Modiglianiego i Giacomettiego- największych twórców ostatniego stulecia. motywy etruskie inspirowały także wybitnego artystę współczesnego, związanego z florencką Accademia di Belle Arti Giuseppe del Debbio. 

Pod cienką warstwą ziemi środkowych Włoch jest bliżej niż gdziekolwiek do historii i do tajemnicy. To dawne miasta Etrusków – tajemniczego ludu, których przez trzy wieki próbowali pokonać starożytni Rzymianie. Wedle jednej z hipotez Etruskowie pochodzili z terenów dzisiejszej Turcji. Wzory dla swojej kultury przywodzili  z Grecji. Stworzyli kulturę, której ślady do dziś stanowią podwaliny włoskiej cywilizacji. Kulturę z której obficie czerpali artyści XX wieku. Kulturę z której wyrósł i Modigliani i Giacometti- najwięksi twórcy ostatniego stulecia. Inspirują także wybitnego artystę współczesnego, związanego z florencką Accademia di Belle Arti Giuseppe del Debbio.

Etruskowie pozostawili po sobie między innymi ścienne malowidła pokrywające ich podziemne „miasta”-jak w nekropolii w Cerveterii i Tarqinii. Smukłe koniki etruskie dziś reprodukowane są na potęgę. Pozostawili rzeźby- słynne sarkofagi etruskich par. Pozostawili także nierozwiązaną zagadkę. Kim byli? Jak żyli? Zwłaszcza, że ich codzienność poznawana jest przez pryzmat ostateczności- to co pozostawili w ukrytych pod ziemią grobowcach.

Fascynacja Etruskami w przypadku znakomitego rzeźbiarza florenckiego, Giuseppe del Debbio przekładała się także na jego twórczość.  Ten wieloletni wykładowca Akademii Sztuk Pięknych we Florencji tworzył smukłe postaci z brązu. Wyglądały jak filary pnące do nieba.

Profesor Giuseppe del Debbio mieszkał i pracował w dawnej, pieczołowicie odrestaurowanej willi medycejskiej, ułożonej wśród wzgórz i zapachu cyprysów. Z biforium na piętrze rozpościera się widok na lukkeńskie wzgórza. W świetle okna stoi zaś jedna z rzeźb profesora.

Rzeźby del Debbio przywodzą kolory z natury. Przypominają kształtem sylwetki toskańskich cyprysów, a kolorem-  zieleń z drzewek oliwnych, które porastają tutejsze stoki.  Rysunki Giuseppe del Debbio zatrzymują na papierze subtelną zmysłowość finezyjnych, pociągłych postaci. Gwasze artysty cechuje pastelowa tonacja i lekko surrealistyczny rys.

Tu sztuka pozostająca także w niebywałej harmonii z naturą. Pasja tworzenia w sercu Toskanii wynika z jakiejś cudownej ciągłości. Z autentycznej wiary w wieczność sztuki. Z odwiecznego poszukiwania piękna.

Z BLISKA

PODRÓŻ DO LUKKI

Dom i pracownia Bebbe del Debbio jest jak ze snów. Trzeba wspinać się pod górę, aż do kamiennego domu z legendarnym biforium. Budynki  wyrastają prosto z ziemi, pośród szpalerów cyprysów. Z okien, tuż  obok widać XI wieczny kościół. Jego proboszcz podobno gorszył się na widok rzeźby w brązie, przeciągającej się dziewczyny w akcie, stojącej w ogrodzie rzeźbiarza. Wyrósł z tego podobno dialog jak u Don Camilla. Ksiądz był potem widziany przy skreślaniu numerków w loterii, w zapale hazardzisty.  Kto bardziej grzeszny?

Artysta znalazł to miejsce niedaleko swojego domu rodzinnego. Urodził się w okolicy Lucchi i tylko tu mógłby żyć. Zgodnie z włoską zasadą campanilismo.  Horyzont, przynależne miejsca wyznacza panorama jaka roztacza się z własnej wieży. Włoskie miasta były tymi wieżami wypełnione, niebo ponad miastami przeczesane wieżami pnącymi się ku górze jak cyprysy. O ile jednak cyprysy ktoś (znowu Stendhal? Może Herbert?) porównał do pnących się do nieba modlitw, o tyle te wszystkie wieże są przede wszystkim osadzone w ziemi. Przynależą do porządku ziemi, ciążą, grawitują nad włoską ziemią. Gotycka strzelistość roślin, romańska ciężkość budowli (no może nie zawsze, bo katedra św. Marcina w Lucce, ta na której fasadzie wysoko nad portalem święty zrzuca z siebie płaszcz, jest romańska definicyjnie romańska, chociaż  sklepienie ma tam gdzie wzrok ledwo sięga.

Lucca. To miejsce dla rzeźbiarza. W ziemi łupki do brązów. Niedaleko stąd do Carrary. Dalej Prato i Maremma.  Marmurowe kamieniołomy. A z najwyższych szczytów widok na morze tyrreńskie. Etrusca ( cudowne imię),córka Giuseppe i Maury  wspomina mi w rozmowie, że kochała wakacje tu, ale zawsze tęskniła też za morzem. Dziwne. Bo kiedy rozmawia się tu z kimkolwiek, można odnieść wrażenie, że ludzie tutaj nie tęsknią za niczym.

Kilkanaście lat temu Giuseppe znalazł opuszczony dom. Kiedyś należał on do włości panów Lucchi. Zrujnowaną, został tylko kamień na kamieniu. Tam Giuseppe znalazł miejsce na pracownię. Niezwykłą.

Pracownia- jak ogród rzeźb.

Jak u wielu wielkich artystów XX wieku ( tak, tak, nawet Picasso kochał antyk), współczesność wyrasta u del Debbio z antycznego korzenia. Dla Giuseppe del Debbio jest tym sztuka Etrusków. Dla nich nawet dedykował imię córki. A druga córka nazywa się Donatella.  I właściwie o sztuce Giuseppe del Debbio wiemy już wszystko, to co ukryte jest w tych imionach- Etrusca i Donatella. Imienny hołd dla wielkich zjawisk w sztuce. Dla liryzmu Etrusków ( kochał ich też Modigliani), dla zmysłowej regularności Donatella.

Etruskowie. Największa tajemnica włoskiej ziemi. Najbardziej enigmatyczna kultura, na której wyrósł rzymski antyk. Od pół tysiąca lat, z ziemi włoskiej wciąż wykopywano ślady. Mury, rzeźbione kamienie, brązy, naczynia. Nagrobki. Reliefy. Amfory. Świadectwo tej wczesnej obecności.

Język obrazowy Etrusków tęsknił za realizmem, ale realizmem nie był. Syntetyczny jak rysunki w Lascaux. Linearny. Oszczędny. Ograniczony do minimum. Niemal operujący symbolem, chociaż Etruskowie nie znali tego pojecia.

Legendarne są pary etruskie, kamienne gliniane nagrobki, gdzie w dziwnych nieanatomicznych pozach ni to siedzą ni to leża małżonkowie. Jakby dopiero co obudzeni, spoglądają w jedną stronę. Ta śmierć według kultury Etrusków była udomowiona, zaprzyjaźniona.

Piękno tkwiło w smukłości, w linii przypominającej kenijskich biegaczy. Dziewczyny jak gazele, w leniwych ruchach wypełniają pracownię artysty jak dziwną palestrę, albo spa. Przeciągają, się , wyciągają w górę dłonie. Pną się jak cyprysy do góry.

Znów, cyprysy. Rzeźby Giuseppe del Debbio cytują kolory z natury. Na przykład barwę pnia drzewa oliwkowego. Albo liści oliwki, jakby pokrytych białą mgiełką. Jak za pajęczyną. Głęboką, welurową zieleń cyprysów.

A za mną  wciąż chodzą słowa Norwida. Bo piękno po to jest by zachwycało. Łączyło noc z dniem. Nadawało sens codzienności. Zszywało marzenia z rzeczywistością.

Justyna Napiórkowska

KUP TERAZ

Skontaktuj się, żeby uzyskać ofertę dostępnych prac.

WYSTAWY

PALAZZO DELLE ESPOSIZIONI: LUCCA, LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2023

Podziel się!