Sztuka bez granic. Z Katarzyna Napiórkowską rozmawia Yvette Popławska
Wywiad opublikowano na platformie Noxy
Yvette Popławska:
Primo. Co było myślą przewodnią, bodźcem otworzenia tak prestiżowej Galerii w Warszawie. Wiemy, że jest w jednym z najatrakcyjniejszych punktów Warszawy?
Katarzyna Napiórkowska:
Sztuką zajmowałam się właściwie od czasów licealnych. Potem przyszły studia- dwukierunkowe. Studiowałam historię sztuki i projektowanie w SDiR oraz zagadnienia ekonomiczne w obecnej Szkole Głównej Handlowej, gdzie pracę dyplomową poświęciłam problematyce społecznej funkcji sztuki. Poświęcałam bardzo dużo czasu na poznawanie historii sztuki i to profesor historii sztuki zarekomendował mnie do pracy w Galerii Związku Polskich Artystów Plastyków. To tam miałam zaszczyt spotkać najwybitniejszych twórców – Edwarda Dwurnika, Magdalenę Abakanowicz, Antoniego Fałata, Józefa Szajnę, Jurrego Zielińskiego. Gdy ogłoszono stan wojenny, straciłam pracę. Wówczas, po różnych epizodach udało mi się wyjechać do Wielkiej Brytanii i tam podjąć pracę w galerii specjalizującej się w sztuce secesji. Gdy wróciłam do Polski, nastał czas liberalizacji – można było już podejmować własną działalność i ja- zachęcona przez artystów – otworzyłam Galerię w Warszawie przy Rynku Starego Miasta. Wystawiałam tam całą plejadę wybitnych twórców: m.in. profesora Tadeusza Dominika, profesora Antoniego Fałata czy profesora Eugeniusza Markowskiego- dziś uznawanych za twórców muzealnych. Wystawy, które tam się odbywały były artystycznymi wydarzeniami w budzącej się do wolności Polsce. Wspomnę happeningi Geno Małkowskiego czy malarskie performance Janusza Mulaka zainspirowane twórczością Yves Kleina. Ci artyści przynosili wtedy i pokazywali w Warszawie to, co najważniejsze w sztuce świata. W ten sposób wraz z artystami symbolicznie odsłanialiśmy żelazną kurtynę.
Y.P. Secundo. I nadchodzi chwila podjęcia decyzji o otworzeniu drugiej Galerii również w Warszawie?
Katarzyna Napiórkowska:
Wkrótce- w wyniku różnych okoliczności- otworzyłam Galerię przy ulicy Świętokrzyskiej 32 w Warszawie- w samym sercu wspaniale rozwijającego się miasta. To także było działanie w duchu panującego wówczas ogromnego entuzjazmu. Jak w większości moich działań- kierowałam się intuicją i sercem. Wówczas centrum Warszawy było jeszcze dość smutne. W obliczu przemian całe miasto szukało swojej tożsamości po trudnych latach. Okazało się, że była to znakomita decyzja- dziś Świętokrzyska uważana jest za najpiękniejszą ulicę nowoczesnej Warszawy. Łączy dzielnice historyczne z pnącą się w górę dzielnicą wieżowców. Od razu zaczęłam realizować tu program wystaw, prezentując zarówno młodych jak i uznanych twórców. W ostatnich latach to tu odbyły się wystawy Magdaleny Abakanowicz, Władysława Jackiewicza, Andrzeja Strumiłły, Józefa Szajny, Edwarda Dwurnika czy Jana Tarasina.
Y.P. Tertio. Po sukcesach podczas wystaw i wernisaży w Warszawie nadchodzi czas poszerzenia horyzontów i otwarcie trzeciej Galerii w Brukseli?.
Katarzyna Napiórkowska:
Moje dwie córki mają szerokie wykształcenie związane m.in. z rynkiem sztuki. Magdalena jest architektem, studiowała także Zarzadzanie kulturą w Państwowej Akademii Nauk, a Justyna jest historykiem sztuki i europeistą, ze znajomością sześciu języków obcych. Do Brukseli podróżowałyśmy w sprawach zawodowych- spotykając się z naszymi belgijskimi kolekcjonerami. Polubiłam to miasto, cieszyła mnie jego szczególna atmosfera, nieporównywalne życie jakim pulsowała Bruksela w słoneczne, piękne dni. Imponowała mi obecność sztuki w przestrzeni publicznej. Podczas jednego ze spacerów w dzielnicy Kunstberg- co tłumaczyć można jako Wzgórze Sztuki – zauważyłam ciekawą lokalizację. Spodobało mi się, że lokal był wspaniale położny, blisko Królewskich Muzeów Sztuki i centrum sztuki Bozar. Od razu wyobraziłam sobie wernisaże, podczas których goście dyskutują o sztuce przed Galerią, spacerując po przepięknym francuskim ogrodzie oddzielającym nasz lokal od Biblioteki Królewskiej. Wtedy zapadła decyzja- to jest to miejsce. To z Brukseli wyruszam oglądać wydarzenia artystyczne w znaczących muzeach Europy czy na targach sztuki – jak te w Maastricht.
Y.P. Jest Pani nagrodzona najważniejszymi wyróżnieniami:, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta, Złotym Krzyżem Zasługi i tytułem Zasłużony dla Mazowsza. Zorganizowała Pani wiele wystaw w Polsce i na świecie. Które z nich są szczególnie ważne?
Katarzyna Napiórkowska:
Na przestrzeni lat miałam zaszczyt brać udział w wielu cennych działaniach. Wspominam chociażby wystawę sztuki polskiej, którą zorganizowaliśmy w 1991 roku w Izraelu. Towarzyszyła ona nawiązaniu stosunków dyplomatycznych i miała duży oddźwięk. Była to prezentacja plejady polskich artystów. W Warszawie prezentowałam też prace cenionych twórców z Nowego Jorku, Berlina czy Florencji. Wśród nich był m.in. bardzo ceniony Josef Beuys, którego pracę pokazaliśmy na wystawie polsko-niemieckiej. W ostatnich latach w naszych Galeriach w Warszawie odbyły się ekspozycje Magdaleny Abakanowicz, Edwarda Dwurnika, Jerzego Panka, Antoniego Fałata Leszka Rózgi czy Józefa Szajny. Są to twórcy muzealni, ich dzieł mają ponadczasowe znaczenie.
Y.P. Tytuły, zaszczyty, najwyśmienitsze salony, synchronizacja sztuki z człowiekiem. Czy organizacja wystaw daje poczucie zadowolenia i spełnienia?
Katarzyna Napiórkowska:
Po każdej z przygotowanych wystaw czuję, jak dużym było to okupione wysiłkiem. Po jakimś czasie jednak budzi się nowy entuzjazm i nowy plan. Czasami gdy spoglądamy wstecz – dopiero zauważam jak dużo było tych wydarzeń. Trzeba przy tym podkreślić , że Galeria działa bez żadnego wsparcia publicznego. Organizowane przez nas wystawy są całkowicie niezależne, nie otrzymujemy żadnych dotacji, a zatem finalnie- wystawa jest zawsze czymś dodanym, pozytywnym, zaznaczeniem polskiej obecności na mapie Brukseli. Satysfakcją jest dla nas prezentowanie sztuki polskiej. Cieszę się tym, że obrazy z naszej Galerii trafiają do znakomitych kolekcji w Polsce, w Belgii i na całym świecie. Tak wydarzyło się z pracami profesora Józefa Szajny i profesora Leszka Rózgi , którego prace aktualnie znajdują się belgijskiej kolekcji obok arcydzieł z warsztatu rodziny Bruegla. Jestem szczęśliwa, że obok dzieł mistrzów światowego formatu znalazły się prace polskich artystów.
Y.P. Ważna jest ocena subiektywna dzieł sztuki, ale czy wpływ mają także tytuły i nagrody zdobyte przez danego malarza?
Katarzyna Napiórkowska:
Wybierając prezentowane prace zawsze patrzę przede wszystkim na dzieła. Ważny jest także ich kontekst. Sprawa nagród jest drugorzędna. Obok bardzo uznanych artystów pokazujemy także tych, których dopiero trzeba promować.
Y.P. Sztuka wyzwala w nas różne emocje. Współbrzmienie na jednej partyturze blejtram – artysta – odbiorca?
Katarzyna Napiórkowska:
Wierzę, że emocje w odniesieniu do sztuki są tym, co najważniejsze. To dzięki emocjom doświadczamy różnych wzruszeń. Sztuka powinna na nas działać, dotykać czułej struny naszej wrażliwości.
Y.P. Tak znana Kobieta, piękno w oczach i Sercu, a jednak nie tylko obrazy czy rzeźba. Wiemy, że Pani sama projektuje biżuterię artystyczną. Zachwyciła się nią Królowa Belgów podczas wizyty w Galerii?
Katarzyna Napiórkowska:
Zajmuję się projektowaniem biżuterii. Kiedyś była ona wystawiana w Gandawie, Antwerpii i w Londynie. Lubię tworzyć i miło jest, gdy moje pomysły spotykają się z uznaniem. Królowa Belgów zobaczyła przy pewnej okazji biżuterię mojego autorstwa, którą miałam na sobie i bardzo się nią zainteresowała. To było niezwykle miłe.
Y.P. Mekką sztuki i kultury są Galerie, jednak prosimy o uchylenie rąbka tajemnicy o wydaniu książki w formie papierowej. Jaki temat opiewa to wydanie. Co spowodowało, ze sięgnęła Pani po pióro w czasie pandemicznym?
Katarzyna Napiórkowska:
Przygotowuję teksty dotyczące moich spotkań z artystami. Będą to anegdoty, rozmowy z artystami, opowieści- niekiedy zabawnych, zawsze bardzo inspirujące. Zbyt wcześnie jednak by podawać więcej informacji na ten temat.
Y.P. Motto przewodnie, życiowa maksyma? Co jest priorytetem w życiu tak uznawanej wśród Polaków oraz Polonii kobiety?
Katarzyna Napiórkowska:
Moim motto jest nazwa, która wybrałyśmy dla stworzonej przez nas fundacji promującej sztukę. Per Ars ad Astra to przetworzenie maksymy Per Aspera ad Astra. Oryginalnie oznaczało dążenie „przez ciernie do gwiazd”, my zmieniłyśmy to na dążenie do ideału przez sztukę. Tak to można rozumieć- zarówno doświadczane wyzwania, jak i piękno sztuki pozwalają na rozwój, na szukanie doskonałości, która nas inspiruje.
Y.P. Życzymy dalszego rozwoju prestiżowych Galerii. Wielkości weny twórczej, wspaniałych doświadczeń na najwyższych szczeblach międzynarodowej współpracy.
Katarzyna Napiórkowska:
Bardzo dziękuję i zapraszam na spotkania ze sztuką. To odbiorcy są obok artystów najważniejsi!
Rozmawiała Yvette Popławska. Prezes Międzynarodowego Stowarzyszenie Artystów
Autorów Dziennikarzy Prawników Virtualia Art
Sztuka bez granic. Rozmowa z Katarzyna Napiórkowską – Noxy24 – Portal Polonii Europejskiej